Filtracja w akwarium - temat szeroki.
W tym poście skupie się na pewnym wycinku tego szerokiego zagadnienia, czyli na Hydroponice, filtracji hydroponicznej.
Hydroponika to po prostu hodowla roślin bez gleby, na wodnym podłożu. Czyli zamiast ziemi, korzenie roślin są zanurzone bezpośrednio w samej wodzie lub w jakimś sztucznym podłożu np. w keramzycie przez który przepływa woda.
Z hydroponiką wbrew pozorom praktycznie każdy z nas się kiedyś spotkał, bo najprostszą formą hydroponiki, w wielu domach stosowaną do dziś jest np.wysiew, hodowla rzeżuchy na wacie, ligninie. Jest to po prostu Hydroponika :)
Od lat uprawa hydroponiczna stosowana jest w np.przemysłowej uprawie warzyw. Jak to widać na poniższym obrazku:
Photo by aqua.mech on Foter.com / CC BY
Zalety: Jednakże ten typ uprawy roślin nie musimy stosować tylko jeśli potrzebujemy tony sałaty ;) ale także po prostu w domu do hodowli naszych domowych kwiatów. Ogólnie zaletą Hydroponicznej uprawy roślin jest szybszy wzrost roślin w porównaniu do hodowli w ziemi. Plus do tego mniejszy syf bo nie ma potrzeby babrania się w ziemi. No i brak tzw.zjawiska zmęczenia gleby. Czyli jej wyjałowienia w wyniku długotrwałego uprawiania w niej tych samych roślin. A wyjałowienie gleby siłą rzeczy powoduje wolniejszy wzrost roślin i ich gorszy wygląd. W Hydroponice nie ma z tym problemu, bo woda stale dostarcza w odpowiedniej ilości składniki odżywcze.
Do tego uprawa hydroponiczna nawilża powietrze w pomieszczeniu. Co jest szczególnie pożądane w współczesnym budownictwie, gdzie często dzięki szczelnym (i tym samym oczywiście cieplejszym materiałom izolacyjnym) mamy co prawda cieplej ale i też bardziej suche powietrze. A zbyt suche powietrze (poniżej 40% wilgotności) nie jest zdrowe.
Jakie rośliny do hydroponiki? Praktycznie wszystkie. I to dosłownie wszystkie, bo czytałem (choć nie widziałem) o hodowli tą metodą także i kaktusów. Natomiast widziałem aloesy hodowane tak, a to jednak do kaktusa ma blisko ;)
Ogólnie w domu w ten sposób hoduje się rośliny z wilgotnych biotopów (czyli większość roślin które trzymamy w domu). Idealnie do tego nadają się Skrzydłokwiaty, Maranta, różne rodzaje Kalatei (kalathei). Te ostatnie są ciekawymi roślinami samymi w sobie. Oprócz tego, że maja piękne wzorzyste liście to jeszcze nimi...poruszają. Czyli ustawiają je w stosunku do promieni słonecznych. Wygląda to w ten sposób,że w dzień liście są rozkładane poziomo, a na noc są podnoszone do góry i ustawiane pionowo.
Jeśli chcemy coś nietypowego to możemy sobie w pokoju w ten sposób posadzić np. pomidory, fasole albo różnorodne zioła, by mieć i dodatek do śniadania a na co dzień ładne zapachy :)
Jeśli chcemy coś kwiecistego to np. jedne z ładniej kwitnących w domu kwiatów czyli storczyki też się nadają.
A jak się to ma do akwarystyki? Można powiedzieć,że wręcz idealnie. Bo mamy 2 rzeczy naraz: oczyszczanie wody plus funkcja dekoracyjna.
Dziś o akwarium w którym w założeniu chciałbym odtworzyć biotop ujścia rzeki, czyli Estuarium.
Co to w ogóle jest? Estuarium to ujście rzeki, czyli obszar gdzie woda słodka, ta z rzeki miesza się z wodą słoną, tą z morza lub oceanu.
W efekcie mamy tam środowisko, gdzie jest woda słonawa. Ani słodka ani typowo morska. Takie coś pośrodku.
Taka mieszanka wody powoduje,że i zwierzęta żyjące w ujściach rzek są są dostosowane zarówno do wody słodkiej jak i słonej. I choć mogę mieszkać zarówno w wodzie czysto słodkiej jak i słonej (np. poskoczek mułowy który jest spotykany zarówno na plażach gdzie jest woda typowo słona jak i w rzekach, trochę dalej od brzegu, gdzie jest woda typowo słodka), to jednak hodując takie zwierzęta, dobrze im wodą dosalać, ale nie przesalać :)
Estuaria występują wszędzie gdzie są rzeki czyli w każdym klimacie. Ale siłą rzeczy w akwarystyce i w poniższym opisie będę się ograniczał do estuariów z klimatu ciepłego, tropikalnego.
Młode Szczelinowce lelupa wypłynęły z muszli i pływają razem z... młodymi Naskalniakami Wężogłowymi. Jedno obok drugiego, zgodnie bez kłótni. Co prawda narybek raczej nigdy nie jest kłótliwy ;) Ale dorosłe Naskalniki Wężogłowe też nie przepędzają narybku Lelupa, a nawet chronią go jak własny. tzn. odpędzają inne ryby od tego obszaru.
Co ciekawe wygląda na to,że dorosłe Szczelinowce lelupa straciły chyba zainteresowanie małymi. Dopuki narybek był w muszli, to samica siedziała cały czas w tej muszli i pilnowała wejścia przed innymi rybami, w tym przed samcem. Gdy narybek wypłynął, to momentalnie straciła tak duże zainteresowanie muszlą.Kręci się tam dookoła nieraz, ale częściej po prostu pływa sobie w toni wody i po okolicy. Tak samo było z drugą samicą, która gdy straciła młode, to jakby automatycznie straciła chęć pilnowania tego swojego wybranego miejsca.
I o ile w przypadku tej pierwszej samicy ten brak zainteresowania "gniazdem" jest zrozumiały, bo narybek straciła, to teraz narybek żyje i chyba ma się dobrze. A samica zachowuje się jakby go straciła. Hm, nie zauważyła,że wypłynął? Nie widzi,że pływa obok przy piasku? Czy może nie rozpoznaje już go,że to jej? Hmm..
Jest to jedno z najciekawszych jak dla mnie moich akwariów - choć wizualnie nie za piękne, ponieważ nie staram się za wszelką cenę utrzymać tego (jak i innych akwariów) w idealnej czystości jeśli chodzi np. o glony itp. Bo w naturze tez np. glony występiują i w jeziorze bynajmniej nie wygląda zawsze tak, jakby jezioro, a w przypadku akwarystyki akwarium przeszło świeży restart). Ale pod względem zachowań ryb jest to bardzo ciekawy biotop, więc chyba właśnie przed tym akwarium spędzam najwięcej czasu. Nie tyle przy obsłudze, bo jak większość moich akwariów jest ono ustawione jakbym rzekł, w tryb "małozajmujący", czyli stosunkowo niewiele przy nim trzeba robić. Więc wiele przy nim nie robię, ale lubię bardzo obserwować zachowania ryb, obejmowanie terytoriów, wzajemne małe przepychanki, wychów małych itp. Bo owszem, każde ryby są ciekawe, ale ten biotop z różnych biotopów jakie mam wydaje mi się szczególnie ciekawy. Pewnie dlatego,że pielęgnice jako ryby terytorialne i opiekujące się potomstwem są szczególnie wdzięcznym obiektem do obserwacji.
W tej chwili mam Tanganike w 350 litrowym akwarium o długości 170 cm. A zaczęło się wszystko kiedyś tam od pewnego eksperymentu. Miałem wówczas 2 akwaria. Jedno 126l ogólne i drugie takie mniejsze 35 litrowe też ogólne, głównie z platkami. A jednocześnie już zaczął mi rosnąc apetyt by zacząć różnicować posiadane gatunki, biotopy. No ale ciężko to zrobić mając de facto jedno większe akwarium. Więc to większe 126l akwa podzieliłem na jakby dwie części. Prawą część obsadziłem gęsto różnymi roślinami. A lewą zabudowałem kamieniami, tworząc taką skalistą górkę. I do tych rób które już tam miałem dokupiłem po 1 sztuce Naskalnika Regana (Julidochromis regani), Naskalnika Kedzierzawego (Julidochromis Ornatus) oraz Szczelinowca Lelupa. Jak się później okazało, trochę bez głowy kupiłem. Bardziej dlatego,że akurat w tym momencie te gatunki mieli w akwarystycznym w którym najczęściej kupuję.
I tak to akwarium funkcjonowało kilka miesięcy. I to bez jakiś problemów. Czy to z wodą, była czysta,z ero glonów i to pomimo,że wszystko chodziło na jednym filtrze wewnętrznym o przepływie 1000l/h). Ryby żyły zgodnie, pielęgnice praktycznie ignorowały inne ryby. Tylko Regan gonił Ornatusa.I przeganiał go z tej sterty kamieni. W efekcie Ornatus siedział za takim jednym większym kamieniem po przeciwnym roku akwarium, w części roślinnej. Więcej swobody miał Lelup, który trochę był odganiany przez Regana, ale znacznie mniej.
Po jakimś czasie, jakiś 5-6 miesiącach to małe akwarium 35 litrowe zamieniłem na większe, 120 lirów. I tam przeniosłem wszystkie ryby, a to dotychczasowe akwarium przerobiłem na typową Tanganikę. Po obydwu bokach akwarium z kamieni ułożyłem 2 górki, a środek pozostawiłem pusty, piaszczysty. Do tego po bokach posadziłem w plastikowych pojemnikach ze żwirkiem, kilka roślin. Głownie Hygrophilie i Valisnerię Giganteę.
No i wpuściłem ryby. Ale tym razem juz dokładnie obczytałem i wybrałem dosyć uważnie gatunki. Zdecydowałem się na 2 gatunki muszlowców. Muszlowca Wielopręgiego (Neolamprologus multifasciatus) oraz na Neolamprologus caudopunctatus zwany tez czasem w Polsce Muszlowcem Żółtym. Pierwszego wybrałem dlatego,że Multiki to najmniejsze z muszlowców (a wiec mniej przestrzeni potrzebują) a do tego są największymi z budowniczych spośród muszlowców. Czyli najbardziej aktywnie przesypują piasek, kopia dziury i w ogóle modelują sobie po swojemu akwa. A Caudopunctatusy, ponieważ to ciekawe, towarzyskie rybki, nie chowające się w muszlach, a dla odmiany właśnie lubiące pływać na pierwszym planie, przy przednie szybie. Czyli widoczne ryby na 1 plan :)
Plus do tego zdecydowałem się na Naskalnika Dickfelda, ponieważ to jeden z mniejszych naskalników a do tego jeden z najspokojniejszych naskalników, gdzie dodatkowo młode żyją zgodnie ze starymi w rodzinnych grupach.
I do tego wszystkiego zdecydowałem się na lelupki ze względu na ich przepiękne jaskrawo żółte ubarwienie. Co prawda dorosłe samce nie tolerują się wzajemnie w jednym akwarium, i albo trzeba je rozdzielić jako dorosłe lub mieć duże akwarium. Ale tym postanowiłem się martwic później.
Z każdego z wymienionych gatunków zakupiłem po 4 sztuki.
Z starego akwa pozostały mi Regan i Dickfeld. Regana oddałem do akwarystycznego.
Akwarium w tym momencie wyglądało tak. Mi szalenie się podobało. Pewnie dlatego, że pierwszy raz miałem takie surowe akwa, praktycznie bez roślin. Jakaś miła odmiana dla oczu :) Do tego Multiki przejawiały ciekawe zachowania, bardzo aktywnie modelując podłoże po swojemu. W tydzień od ich wpuszczenia miałem już głębokie dziury i całkiem spore góry piasku. Słodko to wyglądało, gdy rybka nabierała w pyszczek piasku i przenosiła go gdzieś w bok jak koparka wysypując piasek na szczyt tworzonej przez siebie górki. :)
Inne ryby żyły sobie spokojnie, za wyjątkiem..Dickfelda. Troche gonił inne ryby, ale tak stosunkowo niewiele.
I wszystko byłoby super, gdyby nie...glony. A dokładniej sinice (które nie są tak dokładnie glonami, ale powszechnie dla uproszczenia zalicza się je do glonów). I te sinice zaczęły mi zarastać akwarium. I to tak, że przez 3 tygodnie potrafiły mi szyby całkowicie zarosnąć a cały piasek , skały i rośliny przykryć warstwa takiego jakby kożucha, takiego dywanu. I to w tym samym akwarium, ustawionym dokładnie w tym samym miejscu co przez 2 lata wcześniej. Gdzie nigdy nie miałem żadnych problemów z glonami.
I tutaj na tym przykładzie widać wyraźnie jak wielka role odgrywają rośliny w utrzymaniu równowagi biologicznej w akwarium. Wystarczyło wyrzucić rośliny i momentalnie w ich miejsce weszły glony.
Więc musiałem zacząć inwestować w bardziej wydajna filtracje. Bo ten wewnętrzny chińczyk sprawdzający się doskonale przy roślinnym baniaku, tu przestał wyrabiać. Więc pierwsza decyzja był zakup zewnętrznego filtra, tzw. kubełka. Tak się fajnie złożyło,że akwarium to stało na typowej szafce pod akwarium, więc nie było problemu z umiejscowieniem tego kubełka. Zainstalowałem filtr i...nic się za bardzo nie zmieniło :( Sinice jak rosły tak rosły. Wiem, że potrzeba czasu nim kubełek zacznie działać tak jak powinien (czyli zasiedla go odpowiednie bakterie które zaczną "zjadać" zanieczyszczenia). Ale kilka tygodni minęło, a tu żadnej poprawy. Więc zacząłem dalej inwestować. Brzęczyk by dobrze napowietrzyć wodę. Potem lampa UV by spróbować wybić unoszące się w toni wodnej przetrwalniki, te bakterie. A na koniec zainwestowałem w specialne wkłady do filtra kubełkowego, redukujące fosforany, które sprzyjają rozwojowi sinic. Gdy wszystko to zaczęło dawać jakieś tam efekty, choć raczej słabe efekty, to zmieniłem akwarium. Udało mi się okazyjnie kupić 200 litrowe akwarium z oryginalną pokrywą. A ta oryginalna pokrywa charakteryzowała się tym,że miała dwie fajne żarówki. 2 x po 18 wat. Czyli razem 36 wat. Niby jak na ten litraż moc nie taka wcale wielka. I gdybym miał akwarium roślinne byłoby to idealne pewnie oświetlenie. Ale ponieważ miałem tanganike generalnie pozbawiona roślin to światło bez problemu rozchodziło się po całym baniaku, docierając swobodnie także i do samego dnia (normalnie rośliny zatrzymują duża część światła w drodze do dna). A glony jak wiadomo, wręcz uwielbiają dobre oświetlenie. Więc to w połączeniu z dosyć pechowym ustawieniem tego akwa (bo w słoneczne dni słońce padało przez kilka godzin bezpośrednio na akwarium) znów pobudziło glony do radosnego życia. Co po prostu zaczęło mnie zniechęcać do tego akwarium, które w założeniu miało być najładniejsze a sprawiało najwięcej problemów. W efekcie zacząłem je zaniedbywać, w pewnym momencie tylko wrzucałem jedzenie rybom, nawet za bardzo ich nie widząc, bo szyby były tak pozarastane.
Po jakimś czasie na OLX trafiłem na ogłoszenie o sprzedaży 350 litrowego akwarium o długości 170 cm za 140 zł. Nie zastanawiałem się wcale, i za tą cenę od razu je wziąłem. Wg pierwotnych planów miało to być takie akwarium osobliwości, z Sumem Elektrycznym na czele. Zacząłem je do tego celu przygotowywać. zalałem wodą, obsadziłem roślinami, wsadziłem wielki korzeń by się porządnie odmoczył. W międzyczasie kupiłem aksoloty i by akwa nie stało takie puste to je tam wpuściłem. Rośliny rozrosły się aż za dobrze, bo wiadrami je wyrzucałem co jakiś czas. Szczególnie Ninjas. Rosło to mi jak szalone. aksoloty też się świetnie czuły, bo lubią takie zarośnięte miejsca i często siedziały w tym gąszczu właśnie. Polując na neonki które wpuściłem tam także, a które aksoloty w większości ..zjadły :)
Po kilku miesiącach różnych przemyśleń jednak doszedłem do wniosku, że rezygnuję z suma elektrycznego. Głownie dlatego,że to jednak duża ryba i takie akwarium byłoby na styk dla niego. I też dlatego,że trudno było mi dopasować mu towarzystwo. A jakoś szkoda mi było przeznaczać tak duże akwarium tylko dla jednej ryby.
Więc gdy zrezygnowałem z suma, akwarium się "zwolniło" i postanowiłem przenieść do niego Tanganikę. Zmieniłem jego ustawienie, by słońce nie padało aż tak mocno na szyby, zrobiłem wystrój widoczny na poniższym zdjęciu. I mając w pamięci traumatyczne doświadczenia z glonami postanowiłem oprócz kubełka wejść także w Hydroponikę. Czyli w uproszczeniu filtrowanie wody przez rośliny lądowe.
Hydroponika w najprostszej postaci sprowadza się do przepuszczania wody przez keramzyt w którym są zasadzone różne rośliny. Keramzyt lub inne podłoże, ale keramzyt jest najczęściej stosowany. Na tym keramzycie osadzają się bakterie nitryfikujące. A ponieważ tego keramzytu jest z reguły dużo więcej niż w jakimkolwiek kubełku dało by się upchnąć, to i też taki filtr hydroponiczny skuteczniej czyści akwarium. Czyli filtr hydroponiczny oparty tylko na keramzycie jest to jakby taki przerośnięty kubełek, wykonany samemu przez użytkownika.
Jednak Hydroponika to hodowla roślin na wodzie, a nie glebie. Więc z reguły do tego keramzytu wsadza się dodatkowo rośliny lądowe.
Ogólnie rośliny lądowe dużo lepiej oczyszczają wodę niż rośliny wodne. Ponieważ rośliny lądowe potrzebują znacznie więcej materii do rozwoju, do budowy swoich tkanek. A to siłą rzeczy powoduje,że wyciągają więcej zanieczyszczeń z wody. I oczywiście do tego po prostu ładnie wyglądają, takie zielone piuropusze obrastające akwarium. Wizualnie wg. mnie fajnie się to wszystko komponuje.
W efekcie mamy skuteczny system filtracji - złoże filtracyjne o dużej powierzchni (z reguły znacznie większe niż kubełek) obsadzone przez bakterie nitryfikacyjne wspomagane przez rośliny, które oczyszczają i ozdabiają akwarium.
Więcej o tego typu filtracji tutaj -> Hydroponika czyli Filtr hydroponiczny
I coś takiego u siebie zainstalowałem.W efekcie w tej chwili mam w tym akwarium:
- filtr kubełkowy o przepływie 1000 litrów /h
- 2 wewnętrzne chińczyki jedne o przepływie 1000l/h i drugi obecnie 800l/h który zamienię niedługo na pompę 1000l/h. Pompki te tłoczą wodę do korytek z keramzytem i roślinami.
-2 wewnętrzne chińczyki umieszczone po przeciwnych rogach akwarium, po 600l/h każdy, które służą głownie do rozruszania wody i jej napowietrzania.
Daje to razem na dzień dzisiejszy 4000l/h. Plus do tego brzęczyk i napowietrzanie o przepływie powietrza 3,4 litra na minutę. Plus pływające rośliny, np. pistia po powierzchni.
OBSADA:
Dobierałem pod względem głownie 3 cech:
a. mniejsze gatunki - bo im większa ryba to wiadomo, więcej przestrzeni potrzebuje, gorzej wygląda w akwarium które nie jest proporcjonalne do niej, więcej je czyli wiecej brudzi a to oznacza,ze trudniej utrzymać czystośc itp.
b. w miarę łagodne gatunki - bardzo ważny parametr, jeśli się chce trzymać , tak jak ja, różne gatunki w jednym akwarium. Więc dobierałem tak by sie wzajemnie nie goniły, nie męczy itp. I chyba udało mi się, bo te wszystkie wymienione poniżej ryby które mam, żyją ze sobą zgodnie. czasem się wiadomo, przepędzają , bronią swoich wybranych terrytoriów. Ale to wszystko takie z umiarem i sprowadza się głownie do straszenia przeciwnika pyszczkiem otwartym.
c. gatunki nie wymagające aż tak super wody, szczególnie dużych i częstych podmian.
1. Muszlowiec Wielopręgi (Neolamprologus multifasciatus). Dwie pary. Obydwa tak się szczęśliwie złożyło,że zajęły to samo terytorium. Początkowo dokładnie ten sam dołek zamieszkiwały i wspólnie go powiększały. Jednak po pewnym przesunięciu tego dołka przeze mnie, ponieważ zajęły sobie jakby środek akwarium, więc im ten dołek przesunąłem na prawy bok. Dzieląc płaskimi kamieniami dno akwarium jakby na takie 3 obszary. Po tym przesunięciu jedna para zaczęła sobie obierać ten środkowy segment. Nie podobało mi się to, wiec usunąłem n niego wszystkie muszle przekładając je do prawego segmentu. W efekcie rybki tez powróciły tam gdzie chciałem by były i wykopały sobie drugi dołek tuz obok tego pierwszego.
W efekcie mam 2 pary mnożących się muszlowców obok siebie.
Więcej o tym gatunku można poczytać tutaj: Muszlowiec Wielopręgi - Neolamprologus multifasciatus
2. Muszlowiec Krótki (Neolamprologus brevis) 4 sztuki kupione niedawno, więc na razie jeszcze żadna para się chyba nie dobrała.
3. Cztery Muszlowce Neolamprologus caudopunctatus. Niestety na razie żadnej pary. Bo kupiłem kiedyś 4, ale jakoś przez te różne zawieruchy dziejów 2 mi padły. I zostały dwa. pechowo najprawdopodobniej samce. Więc dopiero niedawno dokupiłem 2 kolejne caudopunctatusy. jednak te nowe były malutkie w porównaniu z tymi dużymi. Więc zanim podrosną i się dobiorą w jakaś parę (bo mam nadzieje,ze wśród tych nowo kupionych jest jakąś samiczka) to trochę czasu minie. Jeden z tych dorosłych caudopunctatusów obrał sobie za terytorium ten środkowy segment podłożą. Przepędza stamtąd inne ryby, za wyjątkiem małych Multików. Je całkowicie toleruje.
4. Szczelinowiec Lelupa (Neolamprologus leleupi) 4 (a w tej chwili już niestety tylko 3, ponieważ jeden popełnił samobójstwo, o czym można przeczytać w tym poście -> Lelupi - narodziny i samobójstwo).
5. Naskalnik Dickfelda (Julidochromis dickfeldi) 4 sztuki z których chyba dobrała się już para, a może i dwie pary. Na razie obserwuję. Ogólnie dickfeldy zajęły te stery kamieni i są trochę nietolerancyjne, bo nieraz przepędzaja inne ryby z tych kamieni. W efekcie Szczelinowce lelupa które normalnie bytują w szczelinach skalnych mi się rozmanżają w ...muszlach :) tak samo jak Naskalniki Wężogłowe.
6. Naskalnik Wężogłowy (Julidochromis transcriptus) Najmniejszy z naskalników. Dorasta do 7 cm. U mnie dobrana para która się rozmnaża. I za swój rewir obrała.. dużą muszlę :) Sąsiaduje bardzo blisko z muszla która obrała sobie para lelupich. czasem się wzajemnie straszą, ale nic poza tym. Ani Weżogłowy nie atakuje narybku lelupich ani Lelupi narybku Wężogłowych. Ba, ostatnio doszło do ciekawej sytuacji, że narybek lelupich wypłynął z muszli i pływa razem z narybkiem Węzogłowych. Wymieszane razem :)
7. Ornatipis zambia - 3 sztuki. Kupiłem kiedyś od kogoś kto zmieniał biotop z skalistego na roślinny, wiec pozbywał się ryb. Pierwotnie było 5 sztuk, ale 2 sztuki padły dosyć szybko. Zostały 3. Chyba żadnej pary nie ma wśród nich.
Były jeszcze na początku 2 sztuki Altolamprologus calvus oraz Naskalnik Kędzierzawy. Ponieważ przysmakiem calvusów jest narybek innych ryb i uwielbiają one polować na małe rybki (co wygląda ciekawie, bo potrafią wisieć głową w dół wypatrując ofiar) to calvusy wyeksmitowałem po tym gdy Multiki zaczęły rodzić.
A Ornatus dostał banicje za nietolerancje. Najpierw w starym akwa gonił go Regan. A gdy Regana się pozbyłem to Ornatus zaczął gonić inne ryby. Z szczególnym zawzięciem na Dickfeldy. Doszło do tego,że musiałem któryś z tych gatunków wywalić, bo 2 Dickfeldy były tak poobijane że pewnie by niedługo padły. O przebojach z jego wyłowieniem można tutaj poczytać -> Wyławianie ryb z Tanganiki.
edit. rok 2020
Po różnych zawirowaniach i problemach i po remoncie wróciłem do akwarystyki.W tym do Tanganiki - biotopu do którego mam jakąś szczególną słabość :)
Na dzień dzisiejszy akwarium wygląda tak:
Co się zmieniło?
Na pewno trochę filtracja. dalej to jest hydroponika, ale są już nie 2 pompki ale 5 pomp pompujących wodę. Czyli łącznie 5000 litrów na godzinę. A do tego kaskada o teoretycznym przepływie 750l/h. teoretycznym, bo nie wydaje mi się by tyle naprawdę było. A sama kaskada ma tylko funkcje pomocnicze. wsadziłem w nią po woreczku ..... i węgla aktywnego.
Stół na którym to akwarium postawiłem to myślę, że mój autorski pomysł. Bo się z tym nigdzie nie spotkałem. Ponieważ nie mam pewności,czy to akwarium tu gdzie stoi będzie stało na zawsze to by uniknąć problemu z przenoszeniem jego, co w przypadku tak dużego akwarium równa się całkowitej demolce wszystkiego. Bo trzeba wyłowić ryby, całkiem spuścić wodę i całkowicie rozebrać cały wystrój. Oprócz tego, że jest to samo w sobie upierdliwe to ryzykowne z uwagi na to, iż część gatunków (w tym te które w tym akwarium posiadam) po zmianie wystroju, wnętrza, to już dobrane pary mogą się rozlecieć. A dobieranie się par w Tanganice to jest proces żmudny i długotrwały.
Więc by tego uniknąć to postanowiłem postawić akwarium na czymś mobilnym czyli stoliku z kółkami. A ponieważ nie ma stolików z kołkami które by wytrzymały tak duże obciążenia (na te telewizyjne to można co najwyżej położyć telewizor i kies małe akwarium) a ja potrzebowałem coś co wytrzyma pół tony. To postanowiłem że zrobię to sam.
Wyszło jak wyszło. Stylistycznie niezbyt ładnie i prosto. Mogłem to zrobić dużo lepiej. No ale to są skutki jak się coś robi na szybko w nocy xd
Ale pomijając stylistykę, to jest to wytrzymałe i się w pełni sprawdza.
Więcej o tym stoliku tutaj ->
No i to co najwążniejsze. Czyli rybki :)
Muszlowiec Telmatochromis vittatus - Więcej o tym gatunku można poczytać tutaj: Muszlowiec Telmatochromis vittatus
To co dotychczas wymieniłem są to muszlowce. Czyli rybki żyjące bardziej lub mniej w muszlach. Druga część to rybki żyjące w skałach; Są to:
Naskalnik Dickfelda (Julidochromis dickfeldi) - Więcej o tym gatunku można poczytać tutaj: Naskalnik Dickfelda (Julidochromis dickfeldi)
Naskalnik Wężogłowy (Julidochromis transcriptus) - Więcej o tym gatunku można poczytać tutaj: Naskalnik Wężogłowy (Julidochromis transcriptus)
Szczelinowiec Leleupa (Neolamprologus leleupi) - Więcej o tym gatunku można poczytać tutaj: Szczelinowiec Leleupa (Neolamprologus leleupi)
Naskalnik Chalinochromis sp.”ndobhoi" - Więcej o tym gatunku można poczytać tutaj: Naskalnik Chalinochromis sp.”ndobhoi"
Oraz tzw. tanganickie śledzie czyli Cyprichromis leptosoma utinta
Ogólnie na bieżąco o tym akwarium można poczytać w dziale Moje akwaria lub pod tagiem TANGANIKA
Dziś o terrarium. O szkiełku trochę zapomnianym, ale w którym ku mojemu miłemu zdziwieniu jednak się chyba wiele dzieje.
Terrarium wizualnie nie jest zbyt piękne, bo prowadzę je tak jakby na dziko. W sensie,że praktycznie wcale nie ingeruję w to co się tam dzieje. Rośliny rosną sobie jak chcą, jedne zarastają drugie. Oczyszczanie i procesy biologiczne zachodzą same. Ja tylko włączam i wyłączam światło i już od wielu miesięcy podaję pokarm tylko Kumakom Dalekowschodnim. Tylko kumakom ponieważ byłem przekonany,że inne zwierzęta a dokładniej Gekony Płaczące mi padły lub uciekły.
Wpuściłem je, dokładnie 3 sztuki jakoś wiosną ubiegłego roku. Najpierw je gdzieś tam potrafiłem wypatrzyć, ale po jakimś czasie zniknęły mi z oczu. Byłem przekonany,że mi albo niestety zdechły albo uciekły. Na to drugie wskazywało by wyrwanie przez mojego sierściucha Napiego gąbek, które czopowały otwory na kable. Nie zauważyłem tego od razu, dopiero po iluś dniach może tygodniu. Więc byłem przekonany,że jaszczurki wykorzystały okazje i dały nogę na wolność. Więc przestałem wykładać jedzenie dla jaszczurek, ograniczając się do karmienia Kumaków Dalekowschodnich.
I tak kilka miesięcy mi minęło, aż jesienią ubiegłego roku rano wychodząc do pracy zaintrygował mnie kot gapiący się jak sroka w gnat na ścianę. Patrzę a tam...jaszczurka. Właśnie Gekon płaczący. Pobiegłem od razu po jakiś słoik, wiadro, by złapać go. Ale nim wróciłem, go jaszczurka wystraszona chyba nagłym zapaleniem światła gdzieś uciekła.
Wypatrywałem ja od tego czasu często, ale wypatrzyłem dopiero 2 tygodnie później. A dokładniej wypatrzył ją i chyba złapał kot. Piętro niżej w ..kuchni na podłodze czymś się bawił. Odgoniłem go i patrzę - jaszczurka. Więc szybko ja złapałem w słoik ale się okazało,że jest już martwa :(
Co ciekawe w tym wszystkim jest to, że jaszczurka ta przeżyła hm, co najmniej kilka tygodni, a może i miesięcy (bo nie wiem kiedy mi uciekła z terrarium) tak na wolności w domu. Żywiła się pewnie, jakimiś pająkami i różnym innym robactwem które jest w domu naturalnie albo latem z dworu przychodzi gdy się okna otwiera. Więc miała co jeść. Trochę dziwne,że nie skorzystała z okazji i nie uciekła na dwór.
No ale cała ta sytuacja utwierdziła mnie w przekonaniu,że pozostałe jaszczurki też dały nogę z terrarium. Więc tym większe dzisiaj przeżyłem zdziwienie, gdy wypatrzyłem to co widać na zdjęciu. Czyli 2 jajka Gekona.
Więc to co powyżej widać, oznacza,że jakiś gekon jednak w terrarium jest :):) Jest i co najlepsze ma się całkiem dobrze, jeśli skalda jajka.
Zastanawia mnie to czym się on żywi. Mączniaków Kumakom raczej nie podbiera, bo one zjadają wszystko na miejscu. A czego nie zjedzą to się topi w wodzie, więc staje się niedostępne dla gekona. Zostają więc te zwierzęta które kiedyś wpuściłem. Bo wiosną ubiegłego roku kupiłem przez internet zestaw koło 10 gatunków patyczaków i straszyków. Dobrałem tak by kosztowały nie więcej niż 5 zł za sztukę. I by żywiły się głównie trzykrotką oraz ewentualnie jeżyną lub liśćmi dębu. Trzykrotką ponieważ jej mam masę w terrarium, rośnie mi sama gdzie chce. Więc jak w naturze. Rośliny rosną, zwierzęta je zjadają. Taki obieg materii jak w prawdziwym lesie.
Więc je zamówiłem i wpuściłem. Na zasadzie, co przeżyją to przeżyją, a co zdechną to cóż, widocznie nie nadawały się do tego mojego biotopu. I jak się okazuje jakieś przeżyły, zaaklimatyzowały i się rozmnażają. Bo co jakiś czas widzę jakieś małe patyczaki. Nie za wiele, pojedyncze sztuki. Bo pewnie pozostałe robią za pokarm dla Gekonów :)
Plus do tego masa skoczogonków których też nawpuszczałem rok temu i które się mają doskonale, bo je akurat widzę cały czas jak chodzą sobie.
Teraz gdy się okazuje,że jednak są dorosłe jaszczurki w środku, a być może będą i małe to już zamawiam na allegro wylęg świerszcza plus żuczki hawajskie z dużą porcją fasoli, do podtrzymania hodowli.
Czyli ogólnie jest tak jak chciałem. Taki mały wycinek dżungli z w miarę naturalnym obiegiem materii i równowagą żywnościową :)
Eh, najpierw się człowiek cieszy a za chwilę smuci.
Wczoraj wieczorem odkryłem,że Szczelinowiec Lelupi się znów rozmnożyły. Z tym, że teraz nie ta sama para co poprzednio, ale ta druga para. Ta zamieszkująca muszlę ....... Podwójnie mnie to ciszy,że akurat ta para, bo układ muszli i to, że samica siedzi w tej muszli broniąc wejścia do niej wszystkim innym rybom, daje szansę na to,że narybek będzie miał szanse urosnąć nie zostawszy wcześniej zjedzony, jak to chyba było w przypadku tej pierwszej pary.
To było wczoraj. A dzisiaj odkryłem na podłodze wyschniętego.. Lelupka. Najprawdopodobniej samiec od tej pierwszej pary. Co mnie podłamało, bo już widziałem,że samiczka znów przygotowuje sobie miejsce pod ikrę, znów zaczęła pilnować tego swojego kąta w akwarium. Kata który opuściła po tym gdy straciła narybek. A wobec teraz braku samca to i pewnie nic nie będzie z szykującego się tarła. No chyba,ze ten drugi samiec się nią zainteresuje, hm. Chciałbym, ale nie wiem, czy Lelupi lubią skoki na boki ;) Raczej chyba dobierają się w pracy i w tych parach niestety pozostają hm.
Zastanawia mnie też, co spowodowało,że cholernik postanowił popełnić samobójstwo. Tym to dziwniejsze,że jest to pierwsza ryba która mi wyskoczyła z Tanganiki. I do tego na to się nie zanosiła, bo Szczelinowce Lelupa żyły sobie w tym akwarium zgodnie. I z innymi rybami i ze sobą wzajemnie, te 2 pary. I nagle takie coś. hm, czyżby jakaś nagła kłótnia sąsiedzka i morderstwo w afekcie? ;)
Strona 2 z 3