No i po przeprowadzce.
Z calvusami poszło tak w miarę. 1 dzień je łapałem. Pierwszego złapałem na śpiocha w nocy a drugi w dzień w trakcie karmienia wpłynął mi w siatkę.
Ale z Naskalnikiem kędzierzawym było już gorzej. I to duuuużo gorzej. Próbowąłem wszystkiego.
Siatka - nic z tego. włożenie jej do akwarium powodowało,że wszystkie ryby od razu się chowały. A najszybciej robił to właśnie ten naskalnik, grrr
No to wsadziłem 2 siatki do akwarium i je tak zostawiłem na noc i na cały dzień , by się ryby do nich przyzwyczaiły. Hm, część się trochę przyzwyczaiła. Ale tylko trochę, omijając je raczej szerokim łukiem. A pierwszy w tym był oczywiście..kędzierzawy. Cholernik pływał bezpośrednio od skały do skały. Sekunda,dwie i już był w innym miejscu schowany w kolejnej kupie kamieni, grrrr
Pułapka na butelkę - więc postanowiłem zastosować tą metodę. Choć nie za bardzo w nią wierzyłem od początku, bo jak to zrobić, jak wytłumaczyć rybom,że to jest na konkretną sztukę taka pułapka i by inne tam nie wpływały? Ano było ciężko, bo złapały się 2 Caudopunctatusy i 2 kosiarki (wiem,że to nie tanganika, ale trzymam je na razie ze względu na glony). A Ornatus jak się ze mnie śmiał tak się dalej śmiał.
Tradycyjna metoda - wiec nie zostało mi nic innego jak po prostu rozebrać całą skalna konstrukcję i w ten sposób złapać cholernika.
Więc rozebrałem. Choć nie całą. Bo przedzieliłem akwarium tan w 1/3 długośći taka przegrodą zrobiona na szybko z 2 deszczułek i takiej gąbki podkładanej pod panele podłogowe. Bo akurat to miałem pod ręką. Choć lepsza była by taka plastikowa siatka murarska, bo ta gąbka nie chciała tonąc i cały czas mi wypływała. No ale jakoś ją umocowałem i wtedy rozebrałem jedną z 3 górek skalnych jakie mam w Tanganice. I dopiero wówczas jak już się nie miał gdzie chować ten spryciarz, to go dorwałem. uffff