Eh, najpierw się człowiek cieszy a za chwilę smuci.
Wczoraj wieczorem odkryłem,że Szczelinowiec Lelupi się znów rozmnożyły. Z tym, że teraz nie ta sama para co poprzednio, ale ta druga para. Ta zamieszkująca muszlę ....... Podwójnie mnie to ciszy,że akurat ta para, bo układ muszli i to, że samica siedzi w tej muszli broniąc wejścia do niej wszystkim innym rybom, daje szansę na to,że narybek będzie miał szanse urosnąć nie zostawszy wcześniej zjedzony, jak to chyba było w przypadku tej pierwszej pary.
To było wczoraj. A dzisiaj odkryłem na podłodze wyschniętego.. Lelupka. Najprawdopodobniej samiec od tej pierwszej pary. Co mnie podłamało, bo już widziałem,że samiczka znów przygotowuje sobie miejsce pod ikrę, znów zaczęła pilnować tego swojego kąta w akwarium. Kata który opuściła po tym gdy straciła narybek. A wobec teraz braku samca to i pewnie nic nie będzie z szykującego się tarła. No chyba,ze ten drugi samiec się nią zainteresuje, hm. Chciałbym, ale nie wiem, czy Lelupi lubią skoki na boki ;) Raczej chyba dobierają się w pracy i w tych parach niestety pozostają hm.
Zastanawia mnie też, co spowodowało,że cholernik postanowił popełnić samobójstwo. Tym to dziwniejsze,że jest to pierwsza ryba która mi wyskoczyła z Tanganiki. I do tego na to się nie zanosiła, bo Szczelinowce Lelupa żyły sobie w tym akwarium zgodnie. I z innymi rybami i ze sobą wzajemnie, te 2 pary. I nagle takie coś. hm, czyżby jakaś nagła kłótnia sąsiedzka i morderstwo w afekcie? ;)